Czasem bywa, że się wdepnie. Tak było tym razem. Z całych serc chciałyśmy zapewnić Elizabecie niezapomniane wrażenia z wycieczki. Pobyt na łonie natury, pośród skał. Nie była, niech jedzie i zobaczy. Udało się. Nie tak, jak zaplanowałyśmy. To, co usłyszałyśmy w podzięce - absolutnie nie nadaje się do publikacji. Z piętnastominutowej tyrady można przytoczyć wyłącznie "żmije!"
No przecież kto wiedział, że kobita cierpi na megalofobię?! Żodyn!
Eliś, dziś z całej siły bijemy się w cycki! Nigdy więcej takich atrakcji!
(Karina, wizyta u hodowcy pająków już dogadana?)